poniedziałek, 31 marca 2014

heej ;*

 Wybaczcie mi tak dluga nieobecnosc i to, ze tak pisze, ale jestem na tablecie i nie mam polskich znakow. Z calego serca przepraszam Nikolette, ale nie moglam skomentowac... ciesze sie jednak, ze wspomnialas o mnie, i ze miko wszysto wrocilas! Ja narazie nie bede dodawac os. Pomyslalam o tym, zeby moze pisac takie niedlugie opowiadania o roznych osobach. Jak pomysl by sie wam spodobal to mysle, ze do dwudziestego kwietnia powinnien rozdzial sie pojawic... Jezeli bede miec czas dzisiaj sprobuje dodac gotowy prolog, ale bez znakow polskich. Dziekuje Nel Pasquarelli za ten poprzedni komentarz, dziekuje kochana <333
Co ja jeszcze chcialam?!
Aa wiem! Postanowilam, ze rozdzial pierwszy opowiadania o Fedemile pojawi sie, jezeli pod prologiem bedzie conajmniej 5 komentarzy. Wiem, ze to szantaz, ale mam malo komentarzy, mimo ze 20 glosow na tak i 6 obserwatorow.

Wybaczcie, jesli kogos zdenerwowalo to wymuszanie, ale pisze dla Was i dzieki Wam, dlatego tak mi na tym zalezy...

To tyle waznych informacji... postaram sie dzis cos dodac, tak wiec do nastepnego
KOCHAM WAS, WY KOCHANI MOI
Julie Walter ;*

niedziela, 9 marca 2014

" Proszę, nie bij"- [Marcesca]

Nie miało być kolejnej części, ale moja Kajaa
mnie natchnęła i tak oto przedstawiam część 3.
~~
Rozdział dedykuję Kai K.
za pomysł i komentarz


"Proszę, nie bij"
Spełniają się moje najskrytsze marzenia.
Cz. III

      Nigdy nie sądziłam, że mogę być taka szczęśliwa. Mam kochającą rodzinę, wspaniałego męża i dzieci, którym stworzyliśmy wymarzony dom, gdzie zawsze mogą schować się, uciec i być w nim, a nie uciekać.
Federico zachowywał się pewnego czasu nieładnie wobec Marco, ale nie dziwię mu się. Jest mądrym dzieckiem, wiedział, że mój ojciec męczył moją matkę, a potem jego tata mnie. Myślał więc, że to tak przechodzi. Doskonale wiedział też, że Marco jest spokrewniony z Diego, a bracia zawsze są do siebie podobni. To wszystko jednak przeszło mu i choć teraz już nie jest tak otwarty to traktuje go, jak ojca.
Teraz rozumiem, dlaczego moi przyjaciele zalecali mi odejście od Diego- chcieli, żebym była szczęśliwa. Dziękuję im za to i żałuję, że zrobiłam to tak późno.
*
     Siadłam zrezygnowana przy blacie w kuchni, obok Marco. Nagle mój telefon zawibrował, chwyciłam go, by przeczytać wiadomość. Zamarłam. 
- Ee, Fran, co jest?- zapytał zdenerwowany Marco- Kto napisał?
Kto napisał? Hmm, sama chciałabym to wiedzieć, ale..? Spojrzałam na mojego męża i powoli odczytałam treść SMS-a.
Obserwuje każdy Twój ruch.
Nie czuj się bezpieczna i bądź przygotowana.
Jeszcze będziesz moja.
L.
Marco popatrzył z niepokojem na mnie, a potem na mój telefon. Wyrwał mi go z ręki i jeszcze raz przeczytał.
- Spokojnie- powiedział po chwili i pogłaskał mnie po ramieniu. Nagle zobaczyłam kolejną wiadomość.
Ach, tak!
Zapomniałem o Marco, ale nie martw, 
z nim pójdzie łatwiej niż myślisz.
L.
Znów Marco wyrwał mi telefon. Teraz zdenerwowany podniósł się z krzesła i rozejrzał w około. Był pusto, podeszłam do mojego męża i lekko musnęłam jego wargi. Miał właśnie oddać mi pocałunek, gdy jakiś dziwny zapach wpił mi się w nozdrza. 
- Czujesz to?- zapytałam, odsuwając się na pewną odległość i spojrzałam na podłogę. Marco zrobił to samo. Nic jednak nie ujrzeliśmy, więc brunet kontynuował wcześniejszą czynność.
- Marco, to jakby dym- powiedziałam i złapałam jego ręke.
Oboje odwróciliśmy się w stronę drzwi do kuchni, zauważyliśmy, jak z przedpokoju rozprzestrzenia się ogień po całym domu, wysyłając wszędzie duszący dym. Marco niedługo myśląc skoczył w stronę schodów i pobiegł na górę. Zostałam sama. Pomarańczowe języki były coraz to bliżej. Już czułam ciepło bijące od nich. Teraz nie miałam możliwości ucieczki. Rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu i olśniło  mnie...
Pobiegłam w stronę okna i szarpnęłam za klamkę. Od razu się otworzył i buchnęło we mnie ciepłym, ale orzeźwiającym powietrzem. Szybko wspięłam się na parapet i wyskoczyłam.Na podwórku widziałam już straże i mojego Fedusia, który stał otulony jakimś kocem. Obok niego strażak o siwych wąsach tłumaczył mu coś troskliwie, bo Fede uśmiechał się dziękczynnie.
- Mama!- krzyknął, kiedy podeszłam bliżej.
- Pani Francesco...- powiedział starszy mężczyzna i skrzywił się, obawiam się, że nie ma dobrych wieści.- Pani mąż i córka też byli w domu?- zapytał, a ja poczułam, jak zaciska mi się gardło
- Tak, a co...-tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić.
- Oni zniknęli....
*
      Usiadłam na sofie w salonie Ludmiły i Federico, i upiłam łyk kawy. Spojrzałam na godzinę w telefonie i nagle dostałam  SMS. Szybko zaczęłam go czytać.
Myślisz, że nie wiem, gdzie się chowasz?
Pierwszy był Marco i Natalia...
Teraz ty i Federico!
Pilnuj go, bo za chwilę może ci zniknąć!
No i  smacznej kawy...
L.
Rozejrzałam się nerwowo. Wokół panowała głucha cisza. W domu byłam tylko ja, a Ruggero i Federico bawili się na podwórku. Poprawiłam się na sofie i odstawiłam kubek na stolik.  Powoli wstałam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Nagle, gdy chwyciłam już za klamkę, do pomieszczenia wbiegł Ruggero, potrącając się o mnie, i upadając na podłogę.
- Przepraszam ciociu- mówi przestraszony, a ja chichocze z jego zakłopotania- Ciociu...- mówi, ale głos mu się urywa- Bo.. Federico..On, jego...- zaczął się jąkać.
- Co z Federico?- zapytałam, przypominając sobie ostrzeżenie L. 
- Ktoś go... zabrał- wydusił- Jakiś czarny pan...
Wybiegłam z domu. Nie wiedziałam, gdzie biegnę, łzy zamazywały mi drogę. Te łzy, które od tak dawna skrywałam. Tera płakałam za Marco, Natą, Federico, przez tego cholernego L. i przez wszystko. Zostawiłam z tego wszystkiego Ruggero samego w domu- jestem tak nieodpowiedzialna.. 
Poczułam wibracje. Nie miałam ochoty sprawdzać wiadomości, ale się przemogłam- zrobię to dla synka. 
Szukasz go?
Ja ci zdradzę, gdzie on jest, ale...
Jest jeden warunek, musisz go spełnić, 
jeżeli nie, to nigdy nie zobaczysz syna.
Całuję L.
- Jak ja cię zaraz pocałuję- krzyknęła do telefonu- To nie wstaniesz przez miesiąc. Spojrzała na wyświetlacz.
Słoneczna 88.
L.
- Przecież to mój...- nie dokończyłam, bo szybko pobiegłam w stronę wyznaczonego celu.
Stanęłam przed moim dawnym domem i niepewnie otworzyłam drzwi. Były zamknięte. Szarpnęłam mocniej. Nagle ktoś zasłonił mi oczy i usta. Nie mogłam wołać o pomoc, więc zaczęłam się wyrywać. Na nic. Poczułam silne kopnięcie w kręgosłup i powoli dałam się prowadzić.
*
Usłyszałam krzyki. Chyba leżała,m, tak, na pewno. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zauważyłam, że na białej skórzanej sofie siedzi Diego, obok niego klęczy Federico, a trochę dalej na panelach leży Natalia. Zamknęłam szybko oczy, aby móc nie patrzeć na ten straszny widok. Rozejrzałam się. Trochę dalej ode mnie na podłodze leżał Marco, a jego ciało było bezładne. Wzdrygnęłam się. Federico poprawił na kolanach.
- Co robisz, bachorze?!- krzyknął i wstał- Nie kazałem ci przypadkiem być grzecznym, bo pamiętaj co się stanie z twoją "siostrą"- powiedział i zrobił cudzysłów w powietrzu.  Zbliżył się do niego i chwycił za włosy.
- Nie!!!- krzyknęłam i Diego, jak oparzony puścił Fede. Zaczął zbliżać się do mnie, a po drodze kopnął Natę, która leżała mu pod nogami.
- Zachciało ci się mnie opuszczać, szmato!- darł się- I jeszcze wychodzić za tego idiotę! Myślisz, że jestem tępy?! Że, jak wyprowadzisz się z tej ulicy to na innej cię nie znajdę?! Przyszłem po syna, rozumiesz?!- był już przy mnie, kopnął mnie w plecy- Obserwowałem cię ciągle, cokolwiek robisz! I wtedy na to wpadłem... Moja własność w cudzych rękach, pamiętasz jeszcze?!- wymiezył kolejne ciosy-Mój syn, wychowywany przez jakiegoś debila! Moja żona, która ma z nim dziecko!!!- kopał już bez opamiętania.
- Diego...- wyszeptałam- Ty jesteś chory psychicznie!
Przestał i nagle spadł na ziemię. Moim oczom ukazała się Lara z czymś ciężkim w ręce.
-Pomagałam mu w tym, ale teraz wiem, że to był błąd- powiedziała- Uciekajcie!
Nie miałam siły, by to zrobić, Marco też. 
- Fede, bierz Naty i uciekaj!- rozkazałam.
Wziął ją na ręce i przybliżył do mnie.
_ Ale bez ciebie...- zamknęłam oczy, a Lara odprowadziła go do wyjścia. 
Diego się poruszył.
- Chodź, pomogę ci- powiedziała i pomogła mi wstać, a następnie razem ocuciłyśmy Marco. 
Wybiegliśmy z domu
******
Aj, to nie miało tak być!
Pomysł był inny, taki fajny, a wyszło takie beznadziejne...
Przepraszam Kajaa, że dedykuję ci taki szaaajs,
mam nadzieję, że wybaczysz

Teraz tak- shot o Fedemile! Mam już jakieś 50procent
i NaXi, to ze czterdzieści.
Pierwszej częsci o Fedemiłce oczekujcie może nawet w tym tygodniu<33

Kocham Was <333
Julie Walter :8)