niedziela, 9 marca 2014

" Proszę, nie bij"- [Marcesca]

Nie miało być kolejnej części, ale moja Kajaa
mnie natchnęła i tak oto przedstawiam część 3.
~~
Rozdział dedykuję Kai K.
za pomysł i komentarz


"Proszę, nie bij"
Spełniają się moje najskrytsze marzenia.
Cz. III

      Nigdy nie sądziłam, że mogę być taka szczęśliwa. Mam kochającą rodzinę, wspaniałego męża i dzieci, którym stworzyliśmy wymarzony dom, gdzie zawsze mogą schować się, uciec i być w nim, a nie uciekać.
Federico zachowywał się pewnego czasu nieładnie wobec Marco, ale nie dziwię mu się. Jest mądrym dzieckiem, wiedział, że mój ojciec męczył moją matkę, a potem jego tata mnie. Myślał więc, że to tak przechodzi. Doskonale wiedział też, że Marco jest spokrewniony z Diego, a bracia zawsze są do siebie podobni. To wszystko jednak przeszło mu i choć teraz już nie jest tak otwarty to traktuje go, jak ojca.
Teraz rozumiem, dlaczego moi przyjaciele zalecali mi odejście od Diego- chcieli, żebym była szczęśliwa. Dziękuję im za to i żałuję, że zrobiłam to tak późno.
*
     Siadłam zrezygnowana przy blacie w kuchni, obok Marco. Nagle mój telefon zawibrował, chwyciłam go, by przeczytać wiadomość. Zamarłam. 
- Ee, Fran, co jest?- zapytał zdenerwowany Marco- Kto napisał?
Kto napisał? Hmm, sama chciałabym to wiedzieć, ale..? Spojrzałam na mojego męża i powoli odczytałam treść SMS-a.
Obserwuje każdy Twój ruch.
Nie czuj się bezpieczna i bądź przygotowana.
Jeszcze będziesz moja.
L.
Marco popatrzył z niepokojem na mnie, a potem na mój telefon. Wyrwał mi go z ręki i jeszcze raz przeczytał.
- Spokojnie- powiedział po chwili i pogłaskał mnie po ramieniu. Nagle zobaczyłam kolejną wiadomość.
Ach, tak!
Zapomniałem o Marco, ale nie martw, 
z nim pójdzie łatwiej niż myślisz.
L.
Znów Marco wyrwał mi telefon. Teraz zdenerwowany podniósł się z krzesła i rozejrzał w około. Był pusto, podeszłam do mojego męża i lekko musnęłam jego wargi. Miał właśnie oddać mi pocałunek, gdy jakiś dziwny zapach wpił mi się w nozdrza. 
- Czujesz to?- zapytałam, odsuwając się na pewną odległość i spojrzałam na podłogę. Marco zrobił to samo. Nic jednak nie ujrzeliśmy, więc brunet kontynuował wcześniejszą czynność.
- Marco, to jakby dym- powiedziałam i złapałam jego ręke.
Oboje odwróciliśmy się w stronę drzwi do kuchni, zauważyliśmy, jak z przedpokoju rozprzestrzenia się ogień po całym domu, wysyłając wszędzie duszący dym. Marco niedługo myśląc skoczył w stronę schodów i pobiegł na górę. Zostałam sama. Pomarańczowe języki były coraz to bliżej. Już czułam ciepło bijące od nich. Teraz nie miałam możliwości ucieczki. Rozejrzałam się nerwowo po pomieszczeniu i olśniło  mnie...
Pobiegłam w stronę okna i szarpnęłam za klamkę. Od razu się otworzył i buchnęło we mnie ciepłym, ale orzeźwiającym powietrzem. Szybko wspięłam się na parapet i wyskoczyłam.Na podwórku widziałam już straże i mojego Fedusia, który stał otulony jakimś kocem. Obok niego strażak o siwych wąsach tłumaczył mu coś troskliwie, bo Fede uśmiechał się dziękczynnie.
- Mama!- krzyknął, kiedy podeszłam bliżej.
- Pani Francesco...- powiedział starszy mężczyzna i skrzywił się, obawiam się, że nie ma dobrych wieści.- Pani mąż i córka też byli w domu?- zapytał, a ja poczułam, jak zaciska mi się gardło
- Tak, a co...-tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić.
- Oni zniknęli....
*
      Usiadłam na sofie w salonie Ludmiły i Federico, i upiłam łyk kawy. Spojrzałam na godzinę w telefonie i nagle dostałam  SMS. Szybko zaczęłam go czytać.
Myślisz, że nie wiem, gdzie się chowasz?
Pierwszy był Marco i Natalia...
Teraz ty i Federico!
Pilnuj go, bo za chwilę może ci zniknąć!
No i  smacznej kawy...
L.
Rozejrzałam się nerwowo. Wokół panowała głucha cisza. W domu byłam tylko ja, a Ruggero i Federico bawili się na podwórku. Poprawiłam się na sofie i odstawiłam kubek na stolik.  Powoli wstałam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Nagle, gdy chwyciłam już za klamkę, do pomieszczenia wbiegł Ruggero, potrącając się o mnie, i upadając na podłogę.
- Przepraszam ciociu- mówi przestraszony, a ja chichocze z jego zakłopotania- Ciociu...- mówi, ale głos mu się urywa- Bo.. Federico..On, jego...- zaczął się jąkać.
- Co z Federico?- zapytałam, przypominając sobie ostrzeżenie L. 
- Ktoś go... zabrał- wydusił- Jakiś czarny pan...
Wybiegłam z domu. Nie wiedziałam, gdzie biegnę, łzy zamazywały mi drogę. Te łzy, które od tak dawna skrywałam. Tera płakałam za Marco, Natą, Federico, przez tego cholernego L. i przez wszystko. Zostawiłam z tego wszystkiego Ruggero samego w domu- jestem tak nieodpowiedzialna.. 
Poczułam wibracje. Nie miałam ochoty sprawdzać wiadomości, ale się przemogłam- zrobię to dla synka. 
Szukasz go?
Ja ci zdradzę, gdzie on jest, ale...
Jest jeden warunek, musisz go spełnić, 
jeżeli nie, to nigdy nie zobaczysz syna.
Całuję L.
- Jak ja cię zaraz pocałuję- krzyknęła do telefonu- To nie wstaniesz przez miesiąc. Spojrzała na wyświetlacz.
Słoneczna 88.
L.
- Przecież to mój...- nie dokończyłam, bo szybko pobiegłam w stronę wyznaczonego celu.
Stanęłam przed moim dawnym domem i niepewnie otworzyłam drzwi. Były zamknięte. Szarpnęłam mocniej. Nagle ktoś zasłonił mi oczy i usta. Nie mogłam wołać o pomoc, więc zaczęłam się wyrywać. Na nic. Poczułam silne kopnięcie w kręgosłup i powoli dałam się prowadzić.
*
Usłyszałam krzyki. Chyba leżała,m, tak, na pewno. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zauważyłam, że na białej skórzanej sofie siedzi Diego, obok niego klęczy Federico, a trochę dalej na panelach leży Natalia. Zamknęłam szybko oczy, aby móc nie patrzeć na ten straszny widok. Rozejrzałam się. Trochę dalej ode mnie na podłodze leżał Marco, a jego ciało było bezładne. Wzdrygnęłam się. Federico poprawił na kolanach.
- Co robisz, bachorze?!- krzyknął i wstał- Nie kazałem ci przypadkiem być grzecznym, bo pamiętaj co się stanie z twoją "siostrą"- powiedział i zrobił cudzysłów w powietrzu.  Zbliżył się do niego i chwycił za włosy.
- Nie!!!- krzyknęłam i Diego, jak oparzony puścił Fede. Zaczął zbliżać się do mnie, a po drodze kopnął Natę, która leżała mu pod nogami.
- Zachciało ci się mnie opuszczać, szmato!- darł się- I jeszcze wychodzić za tego idiotę! Myślisz, że jestem tępy?! Że, jak wyprowadzisz się z tej ulicy to na innej cię nie znajdę?! Przyszłem po syna, rozumiesz?!- był już przy mnie, kopnął mnie w plecy- Obserwowałem cię ciągle, cokolwiek robisz! I wtedy na to wpadłem... Moja własność w cudzych rękach, pamiętasz jeszcze?!- wymiezył kolejne ciosy-Mój syn, wychowywany przez jakiegoś debila! Moja żona, która ma z nim dziecko!!!- kopał już bez opamiętania.
- Diego...- wyszeptałam- Ty jesteś chory psychicznie!
Przestał i nagle spadł na ziemię. Moim oczom ukazała się Lara z czymś ciężkim w ręce.
-Pomagałam mu w tym, ale teraz wiem, że to był błąd- powiedziała- Uciekajcie!
Nie miałam siły, by to zrobić, Marco też. 
- Fede, bierz Naty i uciekaj!- rozkazałam.
Wziął ją na ręce i przybliżył do mnie.
_ Ale bez ciebie...- zamknęłam oczy, a Lara odprowadziła go do wyjścia. 
Diego się poruszył.
- Chodź, pomogę ci- powiedziała i pomogła mi wstać, a następnie razem ocuciłyśmy Marco. 
Wybiegliśmy z domu
******
Aj, to nie miało tak być!
Pomysł był inny, taki fajny, a wyszło takie beznadziejne...
Przepraszam Kajaa, że dedykuję ci taki szaaajs,
mam nadzieję, że wybaczysz

Teraz tak- shot o Fedemile! Mam już jakieś 50procent
i NaXi, to ze czterdzieści.
Pierwszej częsci o Fedemiłce oczekujcie może nawet w tym tygodniu<33

Kocham Was <333
Julie Walter :8)

5 komentarzy:

  1. To wcale nie szajs! Jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  2. Julieś! Moja Ty, kochana cioto!
    Wybacz, że tak późno, ale, jak już Ci pisałam, brak czasu...:///
    Ten rozdział jest świetny, żaden szaajs!
    Wiesz, co to znaczy szajs? Widać nie!!!!
    Szajs to gówno, a to jest super, Julienko! ;*
    Wiesz co? Paczam teraz na PK w skokach narciarskich
    ( tam gdzie skacze nasz wspólny mąż Bjoern Einar Romoeren)
    i patrze jakiś Cene Prevc, nie?
    I ja zaraz, że dadzą go do PŚ i będzie tak dobry, jak Prevcu
    i bedą się w domu oto bić!!!
    Żal, mam już głupie pomysły, idę spać...
    Czekam na Fedemiłe, pani Romoeren <333
    Twoja Clarie Pontee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ciołku, tu przylazłaś, a do siebie to nie łaska?
      Szajs to i tyle... Nie pocieszaj, o Fedemiłce jest lepsze...
      AAAAA! Wiem! Nasz mąż tryumfował w Zakopanym, jestem z niego dumna i ty też powinnaś, bo nigdy go nie doceniasz, tylko na niego narzekasz!
      A tak się gościu stara!
      Cene Prevcu będzie się bił z o wygraną, a wygra Stoch,
      buHaha!
      Smutnam :///
      Wiesz, że Takeuchi kończy skakać? Będzie się leczył,
      ale nie na głowę ( piszę, bo już cię poznać zdążyłam)
      ma eozynofilowe ziarniniakowe zapalenie naczyń.
      Przy leczeniu najwyżej 10 lat pożyje.
      Ahonnen też biedny :( zapalenie płuc i świńska grypa...
      KAPUJESZ?! Moja mama mówiła, że na to się umiera!
      Boże- biedni ci ludzie...
      Oby tylko nasz mąż nie zrezygnował i nam się nie rozchorował. ;(
      Dla mnie to będzie straszne, a dla Cb to już kaplica- ja mam jeszcze czterech męzów, a ty już nikogo!
      Ahaha! Zdradziłam twoją tajemnicę!!!
      Dobra Clarieńko! Idę w wyro, bo jutro do budy ;*
      3maj się, popiszemy jutro, myszko.
      Julie tW.oja <333

      Usuń
  3. Uhuhu! Fajne ♥
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matko *_*
    Czytam Cię od dawna, ale dopiero teraz komentują, bo kilka dni temu założyłam sobie tu konto.
    Słowo.. Będę teraz zawsze komentować <3
    One Shot... no Boski!
    Po prostu cudo!
    Żaden szajs!
    Proszę napisz coś kiedyś podobnego do tego <3
    Przepraszam również, że tak późno dodaje komentarz ;(
    Nie miałam neta...
    Kochana! Jestem wzruszona.. No ja Cię kocham, no!
    Czekam na One Shot o Fedemiłce ^^
    Nie mogę się już doczekać <3
    Buziaki ;*

    Nel Pasquarelli

    OdpowiedzUsuń